Przypomnę, że w Norwegii przeprowadzono krótki proces: czołowych faszystów (Quisling,jego “komitet centralny” i “biuro polityczne”), postawiono pod ścianę. Niższy szczebel poszedł do więzienia. Resztę towarzystwa rozpędzono na cztery wiatry, łącznie z dziennikarzami i rozmaitymi literatami-moralistami, specjalistami od pouczania społeczeństwa jak ma postępować. Środki masowego przekazu i wszystkie wydawnictwa zostały im odebrane. Sprawę załatwiono w przeciągu roku.
Oczywiście, w III RP ani żadnej jej hybrydzie taki proces nie będzie możliwy, skoro państwo to stworzono dla beneficjantów komunizmu i ich sukcesorów.
W państwie tym, również lustracja była fikcją, ponieważ przez wiele lat jakimkolwiek ułomnym formom lustracji towarzyszyła zmasowana akcja propagandowa. Wmówiono Polakom, że donosicielstwo, zdrada i kolaboracja z okupantem są w istocie moralnie obojętne i nie powinny wykluczać takich osobników ze wspólnoty narodu. W ramach tej samej akcji przekonano Polaków, że pospolici zbrodniarze i sprzedajne łobuzy zasługują na miano "ludzi honoru".
Przypomnę jedynie, że lustracja w Kościele była całkowitą fikcją (natychmiast zresztą została zablokowana)i do dziś w polskim episkopacie i na wielu eksponowanych stanowiskach znajdują się ludzie obarczeni grzechem zdrady i donosicielstwa.
Google Reader - "poprawczak" via pan Tarej
W publicznych debatach, zwolennicy karania norweskich kolaborantów nazywani byli wtedy “frakcją lodową”, że niby serca mieli jak z lodu. Norweskie autorytety moralne, całkiem jak w III RP, załamywały ręce nad ohydnym polowaniem na czarownice uprawianym przez norweską prasę. Zwolenników gorących serc, przytulenia, odpuszczenia, zapomnienia i grubej kreski nazywano “frakcją jedwabną”.
via W Temacie Maci, czyli Backup Wiarusa: Wyniki wyszukiwania: Jeg ønsker å være en borger av Andre Norge!.