23 listopada 2010
do : info@parp.gov.pl
Witam,
korzystam z portalu internetowego, który uzyskał dotacje PARP na "uruchomienie agregatów blogowo-informacyjnych" http://pokl.parp.gov.pl/files/74/108/208/279/709...
pozycja 49.
Ostatnio w portalu tym uruchomiono - przypuszczam, ze dzięki pieniądzom z dotacji - filtr, który pozornie ma spełniać funkcję oczyszczania dyskusji z treści nie służących dyskusji - w istocie zaś stanowi cenzurę tekstów, które blogerzy zamieszczają na platformie. Cenzura dotyczy nie tylko słów czy określeń ale także konkretnych osób, których teksty i komentarze nie mogą pojawiać się na platformie
do : info@parp.gov.pl
Witam,
korzystam z portalu internetowego, który uzyskał dotacje PARP na "uruchomienie agregatów blogowo-informacyjnych" http://pokl.parp.gov.pl/files/74/108/208/279/709...
pozycja 49.
Ostatnio w portalu tym uruchomiono - przypuszczam, ze dzięki pieniądzom z dotacji - filtr, który pozornie ma spełniać funkcję oczyszczania dyskusji z treści nie służących dyskusji - w istocie zaś stanowi cenzurę tekstów, które blogerzy zamieszczają na platformie. Cenzura dotyczy nie tylko słów czy określeń ale także konkretnych osób, których teksty i komentarze nie mogą pojawiać się na platformie
via www.redakcja.newsweek.pl on 2/6/11
A niedawno salon dostał dotację…
Podobno Pani wystąpiła do Igora Janke z pytaniem – czy mając taką dotacje można cenzurować blogerów…
- Tak, dotacja była z PARP, Igor poinformował o tym Blogerów. Że wyniosła 800 tysięcy i była przeznaczona głównie na „agregowanie blogów” sprawdzili już sami Blogerzy.
To są pieniądze z Unii, czyli podatnicze czyli nasze. Za te pieniądze wprowadzono produkt z Blogerami nie konsultowany, średnio przez nich chciany i średnio akceptowany – tak zwane „Lubczasopisma” czyli agregaty blogów, pozorujące istnienie niby pisemek internetowych redagowanych przez Blogerów, jednocześnie ograniczające możliwość komunikacji Blogerów między sobą.
Ale w tym samym czasie wprowadzili też tak zwane filtry, które ukrywają treści uznane przez administrację za wulgarne albo „trudne do zaakceptowania społecznie”, jak to administracja sformułowała. Niby można te „treści” odczytać – jak jesteś zalogowany to możesz, po wykonaniu paru kroków. Ale jak tylko czytasz salon24, to po prostu nie wiesz, że pewne notki zostały napisane, że pewni autorzy istnieją. Nie widzisz ich i już.
To tak jak peerelowskie zapisy na słowa, na tematy, na nazwiska wreszcie.
Próbowałam rozmawiać o tym z Igorem – nie odpowiadał na maile. W blogu halo-centralo opublikowałam wtedy swój mail do PARP z pytaniem czy wprowadzenie takiego mechanizmu jest zgodne z umową dotacji. Po pół godzinie ukryli ten blog – zawiesili go na miesiąc prawie. I jednocześnie zablokowali na zawsze, bez prawa powrotu do salonu24, mój blog prywatny, w którym ostatnia notka miała tytuł „O niechcianej salonowej wspólnocie„.
Czyli możemy powiedzieć, że Igor Janke ze swoją ekipą zaczął stosować metody cenzorskie w „psychiatryku” (tak się mówi w sieci o tym portalu blogerskim)?