sobota, 24 maja 2008

Kawalerzysta

Mierzę czas niebadziewiem albo z krainy Brytów - rolex.salon24.pl: "Ależ ja nie kwestionuję Pana prawa do satyrycznej konwencji, piszę tylko, że i w satyrze trzeba trzymać się prawdy. Słowa o nieujawnianiu żadnego agenta, chyba że wśród kleru itd., zawierają wyraźną sugestię, w moim przekonaniu wykraczajacą poza dopuszczalną w satyrze hiperbolę.
Jeśli Pan intepretuje słowa bolesna prawda jako zawoalowaną groźbę pod adresem ideowych przeciwników Michnika - to proszę wybaczyć, ale to rezulatat autoprojekcji obrazu charakteru Michnika, jaki Pan ma. Nie ma żadnej podstawy, by uznać,że te słowa były skierowane do ludzi źle przez niego ocenianych. Poza tym, groźba ma sens, gdy istnieje możliwość jej zrealizowania. Jak Pan sam przyznał, nigdy ze strony Michnika i Wyborczej nie było prób demaskowania kogokolwiek jako agenta SB, w tym również prób demaskowania kleru, faszystów i antysemitów . Co prawda, wprost na moje pytanie w tej materii Pan nie odpowiedział, ale przyjmijmy,że qui tacet, consentire videtur . Pan może uznaje milczenie GW w sprawach domniemanej agenturalnej działalności osób temu środowisku nieprzychylnych za rezultat koniunkturalizmu i wyrachowania, ja - za przykład traktowania jednakową miar"