"@ WS - a bez słów uznawanych za wulgarne się całkiem nie da?
"Bylem wiele lat w Australii i wiem ze duza czesc emigracji tzw. "solidarnosciowej" tak wlasnie o sobie mysli i mowi: ze ich wyjazd byl odruchem desperacji ludzi laknacych demokracji. Wiem tez, ze wielu z nich ma poblazliwy stosunek do tych co zostali, jako tych ktorzy jakos tam sie pogodzili z brakiem demokracji. Mam na temat takiej postawy bardzo okreslony poglad; moge go przekazac SW jesli ten mi poda bezposredni adres mailowy, bo nie chce na tym blogu zamieszczac slow uznanych za wulgarne."
-------------
Spleen pański oraz irytacja o tyle w próżnię trafiają, że ja jestem emigracja pre-solidarnościowa. Co do łaknień tej i późniejszej emigracji w Australii, osobiście odnotowalem w tych kołach jako motywację wyjazdową raczej łaknienie świętego spokoju od PRL, a nie głód demokracji, ale do wójta o to nie pójdziemy.
Czyni mi pan srogi zawód wyznaniem, że nie potrafi pan opisać stosunkowo prostych zjawisk socjologicznych bez użycia słow uważanych za wulgarne. Mialem kiedyś podobnych nauczycieli akademickich, a nawet promotora, ale to bylo w PRL u szczytu Breżniewa, zaś o profesorach Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego we Florencji miałem dotychczas lepsze zdanie. Może pan jednak spróbuje, ciekawy jestem jak głęboka jest pańska australijska wiedza po "wielu latach" tu spędzonych?
Ponadto, skąd panu przychodzi do głowy, że mam do pana stosunek w najmniejzym choćby stopniu pobłażliwy? Nie mam najmniejszego zamiaru panu pobłażać.
2007-05-24 15:26"
Daleko blisko - wojciechsadurski.salon24.pl