Gdyby któraś z książek Ściosa była napisana w ten sposób, że pierwsza kartka byłaby w okładkach a reszta stronek dostarczona w bezładzie w wiadrze - komuż by wtedy chciałoby się grzebać w wiadrze w poszukiwaniu słówka kluczowego? Ścios traktuje internautów jak stado baranów - a wystarczyłoby przecież poprosić znajomego nastolatka o poprawienie ustawień motywu bloga.